Droga, nie cel

Śniła mi się łąka, na której rosły marzenia.
Codziennie wraz ze świtem wyciągały się prężnie ku niebu i żywiły słońcem. Obraz dziewiczych latorośli osadzony w ramie świata, po którym można było postawić bosą stopę. Nie wiadomo do kogo należały kwiaty. Można się jedynie było domyślać. Jeśli ktoś się nie bał, że kradnie czyjeś marzenia, to zrywał, czego zapragnęła dusza i zabierał je dla siebie. Byli tacy, co wchodzili, zabierali jedno i zasadzali je we własnych ogródkach. Dbali o nie, karmili, pozbywali się niepotrzebnych chwastów i codziennie wyglądali przez okno, by zobaczyć, jak na ich własnych oczach marzenie wypuszcza kwiat. Byli tacy, co zrywali całe mnóstwo, ale zapominali je pielęgnować i marzenia powoli zaczynały więdnąć, ale i tacy, którzy nigdy nie weszli na łąkę. Ci zaś dzielili się na tych, którym gdzieś o uszy obiło się, że jest ona ogrodem spełnienia, ale nie dowierzali, trochę się bali, a tych, którzy zdjęli już buty nazywali głupcami. Pozostali, którzy nie postawili stopy na łące to stwierdzony niedobór wiary i brak odporności na strach.
Śniła mi się łąka do której prowadziła długa, udeptana przez wcześniejszych wędrowców ścieżka.
Stałam na niej.
Z dziecięcą ciekawością odwróciłam się za siebie, ale mój wzrok szybko wrócił na właściwy tor. Zobaczyłam obraz całej mojej podróży, od pierwszego dnia życia. Oczy zaczęły się bardziej błyszczeć. Nie był to błysk, który pojawia się u dziecka na widok cukierków. To promienie słońca odbijające się w niebieskiej tafli łez. Jednak mięśnie twarzy znalazły gdzieś siłę, by unieść kącik ust na kształt uśmiechu.
Byłam dokładnie w połowie drogi.
Nie wiem kim byłam wtedy. Obudziłam się. Teraz jestem tą, która wierzy. Sen nadal trwa. Nieśmiało sprawdzam, czy róża, którą chcę zerwać nie ma przypadkiem kolców. Czy nie jest to chwast, który do bólu przypomina kwiat. Ostrożnie stawiam kolejne kroki. Czasem, jeśli trzeba, cofam się lekko w tył, ale mój drogowskaz uparcie wskazuje marzenia.
Jestem na dobrej drodze.

Zdjęcie z 2012 roku.


2 komentarze:

  1. Przekonanie, że jest się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie jest jedną z moich największych motywacji do ciągłej walki. O marzenia właśnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może nie do końca jest odpowiednie miejsce i czas, ale na pewno odpowiedni ciąg zdarzeń i dążenie do tego, by tak było.

      Usuń

Dziękuję ! :)