Deszcz, marzenia i plany

Przyzwyczaiłam się do stanów, w których na mojej liście "chcę" pojawia się dosłownie wszystko. Podczas, kiedy deszcz odgrywa melancholijne utwory na parapecie, ja siedzę, ewentualnie leżę na podłodze i rozmyślam. Marzę. Zawsze tak było. Zawsze byłam tą jedną z wielu, której wzrok kierował się w jeden punkt, a jednocześnie myślami byłam w nieznanych mi miejscach, czasach i przeżywałam najlepsze chwile swojego życia.

Deszcz nadal pada, a ja nadal odlatuję w nieznane. Czekam na czas zejścia na ziemię. Chwilowo pozwalam sobie na życie w świecie, którego nie ma, choć powoli tworzą się fundamenty. Mam czasem wrażenie, że jestem leniwym budowniczym. Bardzo ucieszę się z kolejnych poczynionych kroków, które zastąpią leżnie na obłokach. Muszę wstać, uwierzyć jeszcze bardziej, chwycić za rękę i nie dać się zwodzić. Czekam aż wyjdzie słońce.