Pytanie na śniadanie i głupi tytuł

Obudziłam się dziś z całkiem dziwnym nastrojem, mimo, że do pewnego momentu zupełnie nie wiedziałam, że za rogiem kołdry leżą moje trzęsące się ręce. Spałam krótko, jak na kogoś z zegarkiem pod żebrami. Nie doczekałam nawet budzika. Może to dobrze, muszę w końcu zmienić melodię, bo czasami jednak się zdarza, że spełnia swoją funkcję i budzi mnie, zanim zrobię to sama, a po tak drażniących dźwiękach nawet kawa nie poprawia humoru. I dziś też nie poprawiła. Nie smakowała mi. Mówiąc o niesmacznej kawie, czuje się, jakbym składała zeznania na policji, w pełni świadoma swojej winy. Tak, zawiniłam. Nie smakowała. Przestępstwo. Sto mililitrów napoju życiodajnego spłynęło w zlewie. Pół martwa wróciłam do łóżka. Telefon, bo przecież nie zegarek, kazał się spieszyć. Leżałam więc bardzo szybko i intensywnie. Zmarszczone brwi i szklane oczy upodobniły się do nieba, które rano było wyjątkowo niepewne. W głowie miałam jedno pytanie i jedną odpowiedź. "Co robić?". "To, co chcesz."
Zazwyczaj, kiedy zadaję pytanie, uzyskuję odpowiedź. Za to lubię rozmowy z samą sobą. Z innymi też działa, próbowałam. Zadaję pytanie. Chwila oczekiwania, domyślań, przypuszczeń, rozmówca odbiera wiadomość, skomplikowane przewody przekazują ją do mózgu, kolejna chwila i jest. Jest odpowiedź. Ulga. Ciśnienie powoli schodzi, wszystko staje się jasne.
Dziś zadałam sobie pytanie. Po przebudzeniu. Razy milion. Odpowiedź była prosta, ale chyba niewystarczająca. Ciśnienie nadal za wysokie, zapowiadało się na deszcz. 
"Powinnaś już wiedzieć..." Przecież ja wiem już od dawna! Wiem, co robić. Chcę zdać już ten egzamin dojrzałości, który nie ma nic wspólnego z maturą. Chcę zaznaczyć tą cholerną odpowiedź, ale nie ma jej w arkuszu. Co autor miał na myśli? Nie chcę zaznaczać odpowiedzi wymyślonych przez kogoś innego. Mam swoją interpretację i swój plan wydarzeń. Wiecie o czym mówię? Mam plan na życie, który nie zgadza się z kluczem, ale to wcale nie oznacza, że nie zdam.
Po południu wyszło słońce.


Polubcie mnie na fejsie, żeby być na bieżąco. Niedługo będzie kubek do wygrania.

11 komentarzy:

  1. Trzymaj się, bądź dobrej myśli i pamiętaj, że po każdej burzy wychodzi słońce. Też czasem mam wrażenie, że nie pasuje do tego świata i mam ochotę się poddać, ale to niczego nie zmieni a będzie jeszcze gorzej, bo za kilka lat zdam sobie sprawę jak zmarnowałam czas.
    Kubek jest śliczny i czekam na konkurs. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"... Tego mi było trzeba, dziękuję Ci!

      Usuń
  2. "Co robić?". "To, co chcesz." - muszę sobie te słowa powiesić w widocznym miejscu, koniecznie. Znowu, czytając Ciebie czuję się jakby to były moje słowa, moje miliard myśli w głowie, z którymi czas w końcu COŚ zrobić. A najlepiej, to co chcę ;) Wiesz, dużo tego słońca Ci życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba podobny komentarz wysmarowałam pod ostatnim Twoim wpisem. Bliźniacze dusze. Buziak :*

      Usuń
  3. co robić...no właśnie....brak pomysłów ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wierzę... że kawa nie smakowała... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak zainspirowany Twoim wpisem uświadomiłem sobie, że mam w sobie sprawy, które wiszą dobre 10 lat (nie przesadzam) i czekają na rozwiązanie, które wydaje się, że wiem jakie ma być ... :) widocznie muszą dojrzewać jeszcze (i oby jak najkrócej).

    Nie przejmuj się kluczem, który wymyślił ktoś tam, gdzieś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wpis inspiruje - super miła wiadomość :) I dzięki za te słowa na końcu.

      Usuń
  6. fajnie tu masz, ładne zdjęcia, krótkie wymowne zdania. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ! :)