Szczawnica

Jestem towarzyska inaczej.
Bardzo lubię ludzi. Lubię spędzać z nimi czas, lubię kiedy są obok. Chciałabym umieć to pokazać, ale jak na przekór zazwyczaj trzymam "bezpieczną odległość" od grupy, oczy kieruję w nieznane tereny i wciskam off. Obserwuję. W rozmowach też wolę być słuchaczem, mimo, że w głowie mam pokłady niewypowiedzianych słów. Koślawo złożone zdania i zająknięcia wolę zostawić pod czupryną. Za to lubię pisanie. Pozwala na bezpieczne filtrowanie myśli i zmianę niedopasowanych słów. To takie trochę okłamywanie. Bardziej szczera byłabym pisząc z błędami, zapominając o przecinkach, dużych literach i innych koniecznościach...ale możecie mi zaufać. Poniższe zdjęcia nie kłamią. Co prawda nikt nie stał z aparatem, kiedy męczyłam się przez dwie godziny podróży, ale kiedy już odzyskałam siły, stanęłam za szkiełkiem i starałam się wyłapywać to, co uznałam za warte zobaczenia raz jeszcze. 

















 Jestem na zdjęciu, łał!
 Chwilowo byłam szefem miniaturowej kuchni. Co prawda, moja cukinia nie miała poparcia u innych (z wyjątkiem lub dwoma), ale ja byłam spełnionym kucharzem, bo było zdrowo i jak dla mnie, smacznie.





2 komentarze:

  1. Widać, że zdjęcia są szczere i... z Twoich słów wynika, że jesteśmy pod tym względem bardzo do siebie podobne ;) Super, że do mnie zajrzałaś, kolejne inspirujące miejsce!
    PS blogger mi wariował i musiałam od nowa kombinować, ale już wszystko powinno działać.

    OdpowiedzUsuń
  2. a dla mnie w Szczawnicy w końcu było dużo Roksany, dużo jej uśmiechu i śmiechu, dużo słów i dużo kaw :) i to mi się podobało, chociaż czasem mam wrażenie, że i bez słów potrafimy się doskonale porozumiewać :) i mam nadzieję, że co do cukinii to byłam jednym z tych dwóch wyjątków :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ! :)